Deveraux Jude - Saga rodu Montgomerych 14 - Miasteczko Eternity, Saga Rodu Montgomerych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
JUDE DEVERAUX AKTORZY (MIASTECZKO ETERNITY) 1 1865 Warbrooke, Maine Jamie Montgomery szedł przez długi dom nie rozgl Ģ daj Ģ c si ħ na boki, bo dorastał w tych murach i znal ka Ň dy k Ģ t na pami ħę . Nikt obcy, spogl Ģ daj Ģ c na to przytulne, wygodnie urz Ģ dzone wn ħ trze, nie domy Ļ liłby si ħ zamo Ň no Ļ ci mieszkaj Ģ cej w nim rodziny. Jedynie student sztuk pi ħ knych mógłby poj Ģę znaczenie podpisów na obrazach zdobi Ģ cych biało tynkowane Ļ ciany, lub rozpozna ę postaci z br Ģ zu. Tylko znawca potrafiłby wła Ļ ciwie oceni ę jako Ļę kobierców upstrzonych plamami i zniszczonych przez lata w słu Ň bie zwierz Ģ t i małych dzieci. Meble zostały dobrane nie ze wzgl ħ du na warto Ļę , lecz według kryterium przydatno Ļ ci dla rodziny, która mieszkała tutaj od dwustu lat. Jednak antykwariusz rozpoznałby, Ň e sekretarzyk stoj Ģ cy pod Ļ cian Ģ pochodził z czasów królowej Anny, złocone krzesła pami ħ tały wczesny okres Imperium Rosyjskiego, a w komodzie w k Ģ cie stała chi ı ska porcelana i wiekowa, Ň e przekraczało to mo Ň liwo Ļ ci pojmowania młodego ameryka ı skiego umysłu. Były w tym domu obrazy, tkaniny i meble ze wszystkich stron Ļ wiata, gromadzone podczas licznych podró Ň y przez całe pokolenia rodu Montgomerych. Znajdowały si ħ tu przedmioty z ka Ň dego zak Ģ tka ziemi, pocz Ģ wszy od egzotycznych pami Ģ tek z najmniejszych wysepek zagubionych na oceanach, a Ň po obrazy włoskich mistrzów. Jamie, energicznie stawiaj Ģ c długie kroki, mijał kolejne pokoje ogromnego domu. Kilkakrotnie poklepał niewielki flanelowy woreczek, który niósł delikatnie wetkni ħ ty pod pach ħ , a za ka Ň dym razem, kiedy go dotykał, na jego twarzy pojawiał si ħ u Ļ miech. W ko ı cu stan Ģ ł przed którymi Ļ drzwiami, leciutko w nie zastukał i, nie czekaj Ģ c na odpowied Ņ , wszedł do zaciemnionej sypialni. Chocia Ň cały dom nosił znamiona niezaprzeczalnego bogactwa, dopiero tutaj wida ę było ogrom fortuny Montgomerych. Nawet w mroku l Ļ niły kosztowne materie udrapowane na wielkim, rze Ņ bionym weneckim ło Ň u, wspartym na czterech kolumnach, bogato zdobionych pozłacanymi figurami aniołów. Z góry spływały setki metrów bladoniebieskiego jedwabiu, nieco ja Ļ niejszego ni Ň utkany w Italii i przywieziony do Ameryki - na statku Montgomerych - adamaszek, którym obito Ļ ciany pokoju. Jamie spojrzał na łó Ň ko i na widok g ħ stwy ciemnoblond włosów wystaj Ģ cych spod jedwabnej kołdry, ponownie si ħ u Ļ miechn Ģ ł. Podszedł do okien i odci Ģ gn Ģ ł ci ħŇ kie, aksamitne zasłony, wpuszczaj Ģ c do pokoju promienie sło ı ca. Odwrócił si ħ i spostrzegł, Ň e głowa wtuliła si ħ gł ħ biej w po Ļ ciel. Z u Ļ miechem na ustach stan Ģ ł obok ło Ň a i popatrzył na zajmuj Ģ c Ģ je osob ħ - dojrzał tylko jeden złoty lok na poduszce - reszta postaci, znikn ħ ła pod przykryciem. Wyj Ģ ł spod ramienia woreczek, rozwi Ģ zał tasiemki i wydobył ze Ļ rodka malutkiego białego pieska, pokrytego dług Ģ , jedwabist Ģ sier Ļ ci Ģ . Malta ı czyk był prezentem przywiezionym dla ubóstwianej siostrzyczki a Ň z Chin. Jamie powoli uniósł kołdr ħ , wsun Ģ ł pod ni Ģ psiaka, a potem, szeroko u Ļ miechni ħ ty, przystawił tobie krzesło i obserwował, jak zwierzak zaczyna si ħ wierci ę i liza ę swoj Ģ towarzyszk ħ . Carrie budziła si ħ powoli i z ogromn Ģ niech ħ ci Ģ . Nienawidziła chwili, kiedy trzeba było opu Ļ ci ę ciepły kokon po Ļ cieli, i zawsze odwlekała len moment mo Ň liwie jak najdłu Ň ej. Poruszyła si ħ nieznacznie i, nadal z zamkni ħ tymi oczyma, zsun ħ ła kołdr ħ na ramiona. Dotyk psiego j ħ zyczka wywołał na jej twarzy u Ļ miech; jeden, po chwili drugi. Dopiero kiedy zwierzak szczekn Ģ ł cienko, otworzyła oczy, spojrzała prosto w psi Ģ mordk ħ i usiadła przestraszona, z r ħ k Ģ przyci Ļ ni ħ t Ģ do piersi. Oparła si ħ o wezgłowie - koniec anielskiego skrzydła uwierał j Ģ w plecy - i wpatrywała si ħ w psiaka mrugaj Ģ c oczami ze zdumienia. Słysz Ģ c Ļ miech Jamiego odwróciła si ħ w jego stron ħ , ale min ħ ła jeszcze chwila, zanim na dobre oprzytomniała. Kiedy w ko ı cu poj ħ ła, Ň e to jej ukochany brat wrócił nareszcie z dalekiej podró Ň y, pisn ħ ła z rado Ļ ci i rzuciła si ħ ku niemu ci Ģ gn Ģ c za sob Ģ jedwabne okrycie i kaszmirowe pledy, Jamie chwycił j Ģ w spalone sło ı cem ramiona . ukr ħ cił wokół siebie. Za nimi, na łó Ň ku, psiak zacz Ģ ł ujada ę zapami ħ tale. - Spodziewali Ļ my si ħ ciebie dopiero w przyszłymi tygodniu - powiedziała Carrie u Ļ miechni ħ ta, całuj Ģ c brata w policzki, nos i wsz ħ dzie, gdzie tylko mogli dosi ħ gn Ģę . Jamie próbował udawa ę , Ň e entuzjastyczne powitanie nic zrobiło na nim wi ħ kszego wra Ň enia. Trzymał siostr ħ w wyci Ģ gni ħ tych ramionach, tak Ň e stopami nie si ħ gała podłogi. - A ty, gdyby Ļ tylko wiedziała, kiedy maml przypłyn Ģę , bez w Ģ tpienia czekałaby Ļ na nabrze Ň u,) aby mnie gor Ģ co powita ę ? Nawet, gdyby to miało) by ę o czwartej rano? - Oczywi Ļ cie - odparła u Ļ miechaj Ģ c si ħ do brataj po czym, z zatroskan Ģ twarz Ģ poło Ň yła dłonie na jego policzkach. - Zeszczuplałe Ļ . - A ty nie urosła Ļ ani o centymetr - mierz Ģ c j Ģ wzrokiem od stóp do głów próbował wej Ļę w rol ħ srogiego starszego brata. Nie było to łatwe przy Ļ licznej, filigranowej Carrie. Miała zaledwie sto sze Ļę dziesi Ģ t centymetrów wzrostu, chocia Ň ka Ň dy, z jej braci mierzył ponad metr dziewi ħę dziesi Ģ t. - Oczekiwałem, Ň e b ħ dziesz mi si ħ gała chocia Ň do piersi. Jakim cudem rodzice wydali na Ļ wiat takiego kurczaka? - Szcz ħĻ liwy przypadek - odparła z u Ļ miechem i przeniosła spojrzenie na psiaka, który stał na łó Ň ku, wywiesiwszy ró Ň owy j ħ zyczek. - To prezent dla mnie? - Na jakiej podstawie s Ģ dzisz, Ň e przywiozłem ci prezent? - zapytał Jamie tonem wymówki. - Nie wydaje mi si ħ . Ň eby Ļ zasłu Ň yła. Dziesi Ģ ta godzina, a ty jeszcze w łó Ň ku. Carrie zamachała r ħ kami i brat opu Ļ cił j Ģ na podłog ħ . Teraz, kiedy ju Ň wiedziała, Ň e wrócił do domu ma si ħ dobrze, cał Ģ uwag ħ skupiła na Ļ licznym zwierz Ģ tku. Gdy tylko znowu poczuła ziemi ħ pod stopami, wróciła do łó Ň ka i w Ļ lizgn ħ ła si ħ do po Ļ cieli. Malta ı czyk natychmiast zacz Ģ ł si ħ upomina ę o pieszczoty. Jamie tymczasem rozgl Ģ dał si ħ po pokoju, szukaj Ģ c zmian, jakie w nim zaszły od chwili, gdy ostatnio był w domu. - Sk Ģ d to masz? - Trzymał w r ħ ku wschodni Ģ figurk ħ wyobra Ň aj Ģ c Ģ kobiec Ģ posta ę , misternie rze Ņ bion Ģ w ko Ļ ci słoniowej. - Od Ranleigha - Carrie mówiła o jednym ze swych braci. - A to? - Jamie skin Ģ ł głow Ģ w stron ħ olejnego obrazu oprawionego w złote ramy. Od Lachlana. Zerkaj Ģ c sponad psa Carrie u Ļ miechn ħ ła si ħ do brata jakby zupełnie nie wiedziała, dlaczego spochmurniał. Miała siedmiu starszych braci; wszyscy oni podró Ň owali po Ļ wiecie i zawsze, gdy wracali do domu, przywozili jej prezenty. Ka Ň dy chciał, Ň eby jego upominek był najwspanialszy. Zupełnie jakby konkurowali ze sob Ģ , który z nich przywiezie malutkiej siostrzyczce najpi ħ kniejszy podarunek. - A to? - zapytał Jamie Ļ ci Ģ gaj Ģ c usta. W r ħ ku trzymał sznur pereł znaleziony na toaletce. Carrie u Ļ miechn ħ ła si ħ tajemniczo, uniosła psiaka, przytuliła go do siebie i schowała twarz w mi ħ kkiej sier Ļ ci. On jest najwspanialszym prezentem, jaki kiedykolwiek dostałam. Czy kiedy Ranleigh przywiózł ci t ħ figurk ħ , powiedziała Ļ mu to samo? - W głosie Jamiego d Ņ wi ħ czała zazdro Ļę . W rzeczy samej, powiedziała Ranleighowi, Ň e jego podarunek jest najpi ħ kniejszy na Ļ wiecie, ale nic miała zamiaru teraz si ħ do tego przyznawa ę . - Jak on si ħ nazywa? - spylała maj Ģ c na my Ļ li psiaka. Usilnie próbowała zmieni ę temat. - Sama go nazwij. Malta ı czyk kichn Ģ ł. - Och, Jamie - Carrie głaskała zwierz Ģ tko - to naprawd ħ najmilszy prezent, jaki kiedykolwiek dostałam. Jest Ň ywy. Jamie usiadł na krze Ļ le przy łó Ň ku, z mina,, z której Carrie wywnioskowała, Ň e troch ħ go rozczuliły zapewnienia, i Ň jego podarunek naprawd ħ jest najwspanialszy. U Ļ miechni ħ ty obserwował niebieskie, ja Ļ niej Ģ ce szcz ħĻ ciem oczy siostry bawi Ģ cej si ħ z małym pieskiem i promie ı sło ı ca pieszcz Ģ cy burz ħ jej blond włosów. Przedstawiała sob Ģ chyba najładniejszy widok, jaki ogl Ģ dał od dłu Ň szego czasu. Była tak drobna jak jej bracia pot ħŇ ni, tak pogodna jak oni wybuchowi, i lak skłonna do Ļ miechu jak oni do gniewu. Oraz tak przyzwyczajona do luksusu jak oni do pracy. Była rozpieszczonym, adorowanym, ukochanym dzieckiem wielkiej rodziny i ka Ň dy z jej braci zabiłby tego, kio by cho ę pomy Ļ lał o skrzywdzeniu Carrie. Jamie, zadowolony z powrotu do domu, szcz ħĻ liwy, Ň e wreszcie zszedł ze statku, odchylił si ħ na oparcie krzesła. - Co porabiasz ostatnio ze swoj Ģ klik Ģ brzydul? - Nie nazywaj ich tak! - oburzyła si ħ Carrie, jednak bez prawdziwej urazy w głosie. - One nie s Ģ brzydkie. Kiedy Jamiee chrz Ģ kn Ģ ł znacz Ģ co, Carrie si ħ u Ļ miechn ħ ła. W ka Ň dym razie, niespecjalnie brzydkie, a poza tym, czy tylko to si ħ liczy? - Dziewi ħ tna Ļ cie lat, a prosz ħ , jaki filozof - Jamie pokazał z ħ by w szerokim u Ļ miechu. - Niedługo sko ı cz ħ dwadzie Ļ cia. - Prosz ħ , prosz ħ , jaki powa Ň ny wiek. Carrie nie miała nic przeciwko temu przekomarzaniu, bo jej zdaniem wła Ļ ciwie wszystko, co mówili lub robili bracia, było słuszne. - Bez wzgl ħ du na nasz wygl Ģ d wielkodusznie siebie tak Ň e zaliczała do „brzydul” - jeste Ļ my zaanga Ň owane w bardzo powa Ň n Ģ działalno Ļę . - Tak, oczywi Ļ cie - przytakn Ģ ł Jamie tonem protekcjonalnym, lecz jednocze Ļ nie pełnym uwielbienia. Tak samo wa Ň n Ģ , jak ratowanie Ň ab przed chłopcami albo pilnowanie biednego pana Coffina, Ň eby zapewnił swoim g ħ siom odpowiednio du Ň y wybieg. - To ju Ň przeszło Ļę . Teraz... - przerwała, bo psiak kichn Ģ ł dwa razy z rz ħ du. - Ojej, chyba si ħ przezi ħ bił. - Raczej ma uczulenie na te wszystkie jedwabie. Ten pokój wygl Ģ da jak komnata haremu. - Co to jest harem? - Co Ļ , o czym nie mam zamiaru ci opowiada ę . Carrie lekko wyd ħ ła doln Ģ warg ħ . - Gdyby Ļ naprawd ħ chciał zrobi ę mi przyjemno Ļę , to opowiedziałby Ļ dokładnie o wszystkim, co si ħ zdarzyło w czasie podro Ň y. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |