Detektyw 04.2009(1), detektyw
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
MIESIĘCZNIK UKAZUJE SIĘ OD 1987 ROKU KWIECIEŃ 2009 TYLKO DLA DOROSŁYCH WIELKI SZWINDEL ISSN 0860-4436 cena 2 zł 60 gr (w^™ 7%\AT) 770860 443903 SPIS TREŚCI. OD REDAKCJI Ewa Kozietkiewia-Widertnańska Lekcja u złodzieja - Od redakcji 2 miasta. Na jedną z pose-. sji, przez niezamkniętą furt kę, wchodzi dwóch mężczyzn. Rozglądając się uważnie, obcho dzą dom dookoła. Znajdują boczne drzwi z lekko odstającą futryną. Wystarczy podważenie jej w kiiku miejscach, później jedno mocniej sze pchnięcie i niezauważeni przez nikogo mężczyźni są już w środku. Po splądrowaniu domu wychodzą z pieniędzmi, dokumentami, biżuterią, sprzętem rtv. Wszystko odbyło się w ciągu kilku minut i to w biały dzień. Na szczęście tym razem włama nie nie było prawdziwe, a dokładniej: miało miejsce, aie wszystkie skra dzione rzeczy zostały przez złodziei zwrócone właścicielom. Wszystko to - i wejście do domu, i później sze oddanie łupów - odbyło się na oczach wielomilionowej widow ni. Jedna z komercyjnych stacji telewizyjnych zrealizowała bowiem cykliczny program, będący dokład ną instrukcją jak skutecznie kogoś okraść. W założeniach - o czym przekonują w mediach producenci - dokument ów ma służyć edukacji społeczeństwa: oto, drodzy widzo wie, na własne oczy zobaczycie, że można włamać się i okraść każdy dom, bo jesteście niefrasobliwi, nie stosujecie zabezpieczeń, a cenne przedmioty trzymacie w prymityw nych i banalnych schovykachl I, być może - w dobie przewi jających się przez nasze ekrany coraz dziwniejszych reality-show oraz rozmaitych realizacji parado- kumentalnych - nie byłoby w tym niczego szczególnego, gdyby nie to, że włamań dokonują i udziela ją dokładnych na temat instrukcji... prawdziwi złodzieje. Dwaj dżentel meni mają za sobą po kilkanaście lat odsiadki, dziś wiodą stateczne i uczciwe życie, zaś wprowadza jąc miliony ludzi w arkana złodziej skiego rzemiosła, pragną swoim doświadczeniem służyć poprawie bezpieczeństwa. Leszek Malec Zlecenie - Zbrodnia w centrum miasta 4 Katarzyna Strzelecka Gdzie jest ciało? - Serce matki 12 Antoni Szmytkowski Wielki szwindel - Afera z pamiętnikami 18 Karol Rebs Czereśnie i rtęć - Koszmarno niespodzianka 24 Stanisław Milewski Tajemnice złodziejskiego świata cz. V/VII - Domowi rabusie 30 Z kraju i ze świata - Rozrywka z Temidą 32 Dariusz Gizak Życiowa transakcja - Chytry dwa razy troci 38 Jeremi Kostecki Księżniczka - Tajemnico zamku 44 Tadeusz Wójciak Syn Sama cz. II/III - Potwór z Nowego Jorku 52 Krzyżówka z porografem 63 Kto strzelał? - Zagadko kryminalna 64 ^Wydawnicze -J RiscipospaUta SA Al. Jerozolimskie 107 02-011 Warszawa Te).: [22) 429 24 00 Fax: (22) 429 25 90 e-mail: sekre! Kanada: „POLPRESS" 90 Cordova Ave. Unii 908 Toronto EttAiicoke, ON, M9A 2HB Tei,: (416) 239 06 48 I^^Niumerata: Oddziały „Ruch" SA (irriotinia O 804 200 600). Pmrajmeralę ze zleceniem wysyHu za granicę pzyjmuje ,Ructi" SA Oddział Krajowej DysUybucji Prasy, 01-248 Warszawa, ul. Jana Kazimierza 31/33, teletony: 022 53^731, 022 532B-816, 022 5328-820, l Prenumeratą można zamówić również na poczde lub u listonosza: - do 30 listopada na I kwartał - do kortca lutego na II kwartał' - do 31 maja na III kwarta - do 31 sierpnia na iV kwartał. Zamówienia na prenumeratę możrta również realizować za pośrednictwem witryny internetowej Poczty Polskiej pod adresem: www. flEKLAUA Tei.: (22) 429 24 41 e-mail: retóama@pwrsa.[rf imuK Prasowe Zakłady Graficzne Sp. z o. o. we Wrocławiu Nakład: 289 963 egz. Oddano dc dmku: 12.03.2009 r. Wydawca miesięcznika „Detdctyw" ostizega, że bezumowna sprzedaż aktualnych I aichiwalnycti numcTÓw ntle^ęcutłka po innej cenie niż wydnikowana na okładce jest dzialanleni nielegalnym i skuHtuje odpowiedzialnością kamą. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionycts, zastrze ga sobie prawo redagowania i zmiany f^<stów. Kopiowanie i nD^jowszeciinianie publikowanych materiałów wymaga pisemnej zgody Wydawcy. Wydawca nie ponosi odpowie dzialności za treść reklam i ogłoszeń. ADRES REDAKCJI Al. Jerozolimskie 107 02-011 Warszawa Tel.: (22) 429 24 50 Fax: (22) 429 25 92 -maii: REDAKTOR NACZELNY Adam Kośdelniak: adam.koscielni^@pwsa.pj SEKRETARZ REDAKCJI Krzysztof Kliijanek: KIEROWNIK DZ. SPOŁECZNO-PRAWNEGO Ewa Kozierkiewicz-Widermali^a ewa. SEKRETARJAT Ewa 2ertek: ewa.zient^(@pwrsa.pl PROJEKT GRARCZNY ł ILUSTRACJE Jacek Rupińskj REPRO I LAYOUT AKAPIT, Jakub Nikodem: jakutj.nikodem@pwsa-|^ KOLPORTAŻ Tel.: (22) 429 24 19 Fax: (22) 429 25 81 e-mail: ł KOLPORTAŻ ZAGRMIICZNY: USA: .EXLlBRIS' - 5708 W. Belmont Ave. Chicago, iL. 60634 Tel.: 773/725-2005 Fax: 773/725-7392 Biuro w Warszawie, ul. Dęblińska 13 • •• S prawa jest kontrowersyjna © Copyright by .Detektyw* !»^ia*&»Łj. C iche osiedle na obrzeżach WYDAWCA R Qi Pnednięblorslwa i trudno się dziwić, że na łamach mediów rozgorzała dyskusja. Przede wszystkim zabrali głos przedstawiciele policji twier- OD REDAKCJI LEKCJA U ZŁODZIEJA dząc, że program może przynieść więcej szkody niż prewencyjnego pożytku. Po pierwsze: pokazując ludziom, jakie popełniają błędy oraz w jaki sposób można je wykorzystać, jednocześnie edukują przy szłe złodziejskie kadry - na przykład, jak pokonywać zabezpieczenia i gdzie szukać cennych przedmiotów. Po drugie: policja nie bez powodu bardzo ostrożnie i niechętnie ujawnia szczegóły wielu przestępstw, ponieważ zawsze może się znaleźć ktoś, kto zechce w praktyce wypróbować podane sposoby. Policjantów poparli między innymi socjolodzy. Zwrócili uwagę, że kreowanie na telewizyjne gwiazdy przestępców - nawet jeżeli ci postanowili wejść na uczciwą drogę życia i szczerze wierzą, że poprzez własną autentyczność staną się dla widzów bardziej wiarygodni - jest przełamaniem kolejnego tabu, prze kroczeniem pewnej etycznej granicy, i z pewnością nie stanowi pozytywnego społecznie wzorca. Ich zdaniem również, zdradzanie tajemnic złodziejskie go procederu może wywołać w środowisku prze stępczym swoistą chęć odwetu oraz pokoleniowej rywalizacji. Szczególnie że - jak wynika z badań - młodzi, niezwykle brutalni przestępcy, funkcjonujący dziś zazwyczaj w zorganizowanych grupach, niewiele mają wspólnego z tymi „starymi", działającymi wedle ustalonych przez siebie zasad, swoistego „kodeksu". Obecnie, co również próbują uświadomić doświad czeni policjanci, jedynym obowiązującym kanonem i panującym w świecie przestępczym wzorcem, jest zdobycie pieniędzy za wszelką cenę, nawet kosztem życia ludzkiego. Tymczasem, realizatorzy i twórcy programu wyjaś niają, źe przyświeca im jedynie słuszny cel - uświa domienie zagrożeń, a tym samym poprawa stanu bez pieczeństwa. Wtórują im, stając twardo w ich obronie, entuzjaści podobnych eksperymentów medialnych. Twierdzą, że chodzi nie tylko o komercyjny efekt I zwiększenie oglądalności, ale o społeczny cel, który w tym przypadku ma uświęcać środki. A dokładniej: nie jest ważne kto i w jaki sposób przekazuje oraz naucza, a jedynie to, co widz wyniesie z tych poglą dowych lekcji. Przeciwnikom podobnych pomysłów trudno jest wprawdzie podobne deklaracje zakwestionować, ale otwarcie mówią, że dzisiaj nikt, a szczególnie prywat ne stacje telewizyjne, dla których tzw. oglądalność w oczywisty sposób przekłada się na finansowy zysk, nie działa wyłącznie dla Idei lub interesu społecznego w czystej postaci. Jeśli natomiast ktoś po obejrzeniu programu sprawdzi nawet, czy wszystkie okna i drzwi są w domu dostatecznie zabezpieczone, albo wyjmie z szafy spod swetrów oszczędności i zaniesie je do banku, to będzie jedynie statystycznym wyjątkiem. Ten sam widz zareagowałby bowiem identycznie po obejrzeniu innego programu mówiącego o tym samym, ale zrealizowanego innymi, mnie] kontrower syjnymi sposobami. A już na pewno wpływ na poziom bezpieczeństwa po takim programie będzie znikomy. program telewizyjny nie spełni owych edukacyj nych oczekiwań. Prawdopodobnie będzie miał, szczególnie na początku, rzeczywiście dużą oglądal ność, choćby z powodu obecności w nim prawdzi wych, choć byłych, złodziei. Czy jednak spełni swoje edukacyjne zadanie wobec tzw. przeciętnego widza, który zapewne potraktuje ów program na równi z kolej nym paradokumentem lub brazylijskim seńalem? • Ewa Kozierkiewicz-Widermańska ..^ • •• A jak to jest w istocie z tym naszym poczuciem bezpieczeństwa? Otóż, jak wynika ze zleconych przez Komendę Główną Policji na początku tego roku badań, jest ono zdecydowanie wyższe, niż dwa lata temu. I to bynajmniej nie za sprawą telewizji. Dużo bezpieczniej czujemy się w miejscu zamieszka nia (ponad dwie trzecie ankietowanych uznało,^e bez lęku spaceruje po zmroku w pobliżu swojego domu), co dla ponad połowy respondentów jest wynikiem wyraźnie skuteczniejszej pracy policji. Najbardziej obawiamy się (36 proc. badanych) nieodpowiedzial nych, brawurowo jeżdżących i pijanych kierowców. Co piąty Polak boi także niszczących mienie wandali, agresji ze strony pijanych chuliganów i narkomanów, a także napadów i włamań do mieszkań oraz kradzieży i włamań do samochodów. Jednocześnie wzrasta licz ba ludzi, którzy nie boją się niczego - w porównaniu z ubiegłym rokiem ich liczba wzrosła o 2 punkty procen towe i yvynosi obecnie aż 18 procent! Zmieniła się struktura przestępczości. Prawie 20 lat temu przestępstwa przeciwko mieniu stanowiły 84,7 proc. wszystkich czynów karalnych, dziś jest to zaledwie połowa. Spadła wyraźnie liczba włamań, kradzieży kieszonkowych i samochodowych, ale za to coraz częściej dochodzi do oszustw w sklepach internetowych, okradania internetowych kont banko wych, a także kradzieży programów komputerowych oraz przestępstw księgowych i skarbowych. Oczywiście daleko nam do doskonałości i nie należy wpadać w nadmierny optymizm. Na interne towych forach niektórzy formułują przewrotną tezę, że ów widoczny, choć jednak głównie statystyczny, wzrost poczucia bezpieczeństwa jest wynikiem... wyjazdu naszych rodzimych przestępców na Zachód w poszukiwaniu „lepszego chleba". Pojawiają się też opinie, że większość bandytów już siedzi, a pozo stali, żeby nie siedzieć, pochowali się „na przecze kanie". Oczywiście, niezależnie od żartów, poczu cie bezpieczeństwa jest zjawiskiem subiektywnym i stanowi kumulację własnych oraz środowiskowych doświadczeń, często zupełnie nieprzystających do jakichkolwiek statystyk. • •• B yć może właśnie z tego powodu omawiany Leszek MALEC Zabójstwo Andrzeja Gumowskiego nastu lat. Po raz pierwszy w centrum w listopadzie 2003 roku było jedną miasta doszło do zabójstwa. Już od z najgłośniejszych spraw kryminalnych początku wszystkie okoliczności wska- w Opolu na przestrzeni ostatnich kilku- zywały na przestępcze porachunki. ZBRODNIA W CENTRUM MIASTA stej, 7 listopada 2003 roku, kiedy oficer dyżur ny policji w Opolu został powiadomiony o strze laninie w centrum miasta, przy ulicy Kośnego, nieopodal sklepu spożywczego „Honoratka". Po przybyciu na miejsce zdarzenia, policjanci zastali grupę osób otaczającą leżącego na ziemi męż czyznę. Denat leżał na prawym boku, z podkurczonymi nogami, plecami dotykając betonowego murku. Rozmowy z obecnymi na miejscu tragedii przy padkowymi przechodniami nie wniosły do sprawy nic nowego. - Usłyszałem strzały, które padły jeden po drugim, w kilkusekundowym odstępie, myślałem, że to dzieciaki odpalają petardy, więc nie zwracałem na to większej uwagi - zeznał czekający na autobus na pobliskim przystanku Mariusz Kanowniczak. - Potem zobaczy łem, jak nieznany mężczyzna, w skórzanej kurtce, biegł do Poloneza koloru zgniła zieleń, zaparkowanego na ulicy Kośnego, następnie wsiadł do niego i odjecłiał w kierunku placu Kopernika. Podobne zeznania złożyło kilku innycłi, przypadko wych świadków strzelaniny. Niemal większości z nich strzały w centrum miasta skojarzyły się z odpalaniem petard, nikomu nie przyszło do głowy, że to zabój stwo. Jednak momentu egzekucji nikt nie widział. Wprawdzie dwóch świadków spostrzegło mężczyznę, który szybkim krokiem oddalał się z miejsca zabójstwa, ale wtedy jeszcze nikt nie wiedział o popełnionej zbrod ni. Nie wiadomo, ilu było sprawców oraz czym uciekli z miejsca przestępstwa. Kilkanaście minut po strzela ninie w centrum miasta pojawiły się policyjne patrole, które legitymowały podejrzanie zachowujących się mężczyzn, ale za każdym razem kończyło się jedynie na spisaniu ich tożsamości. ' Jeszcze tego samego wieczoru policjanci usta lili, że denat mieszkał w pobliskim bloku przy ulicy Katowickiej. Jak wykazało późniejsze śledztwo, jego właścicielem był jeden z opolskich lekarzy, a głównym lokatorem jego córka, od dwóch lat studiująca poza Opolem. Nie chcąc, by stało ono puste, właściciele zdecydowali się na jego wynajem. Przed kilkoma mie siącami wynajęli je niejakiej Agnieszce Karwowskiej, która od pewnego czasu mieszkała tam z zastrzelo nym mężczyzną. Najbliżsi sąsiedzi zamordowane go nie udzielili policji zbyt szczegółowych informacji. Wszyscy podkreślali jego elegancki wygląd: widywano go zawsze w garniturze, elegancko dobranym krawacie i z nieodłączną czarną, skórzaną teczką. Dwóch świad ków podkreśliło, że zawsze wychodząc z domu był inaczej ubrany {trzeba przyznać, że rzadko który męż czyzna przebiera się kilka razy dziennie). Jedynie kiedy szedł do pobliskiego solarium, którego był stałym klien tem, zakładał markowy dres. Z sąsiadami utrzymywał jedynie powierzchowne kontakty ograniczające się do krótkich rozmów „o wszystkim i o niczym". Przedstawiał się jako handlowiec, który przyjechał tutaj w interesach z dalekiego Trójmiasta. Jego. imienia i nazwiska nikt jednak nie znał. Jak wykazała przeprowadzona sekcja zwłok, przy czyną śmierci denata była rana postrzałowa szyi z uszkodzeniem kręgosłupa szyjnego, rozerwaniem rdzenia kręgowego i złamaniem żuchwy. Do tego doszła rana postrzałowa klatki piersiowej z raną serca, która doprowadziła do krwotoku w jamie osierdzia oraz rozerwania aorty. Odniesione rany, jak również sam sposób dokonania zabójstwa niedwuznacznie wska zywały na przestępcze porachunki. Sportowe ubranie, które miał na sobie w momencie zabójstwa, mogło świadczyć o \ym, ze mężczyzna znał zabójcę i został przez niego wywabiony na dwór w stroju domowym. Zresztą jego mieszkanie wyglądało tak, jakby miał zamiar za chwilę do niego wrócić. dził biegły z zakresu medycyny sądowej i balistyki, który na jednej z rozpraw stwierdził: Od początku lat 90. spotyka się dużo przypadków zabójstw, które należy zakwalifikować jako wykonywa nie egzekucji, czyli tzw. odstrzelenie. Na ciele ofiary brak jest śladów obrony czy walki, natomiast działanie zabójcy cfiarakteryzuje chęć zbliżenia się jak najbliżej ofiary, tak by była zaskoczona, i trafić w miejsce, które gwarantuje natycfimiastową śmierć, dlatego najczęś ciej jest to strzał w głowę. W przypadku zabójstwa przy ul. Kośnego pierwszy strzał również miał być oddany w głowę, ale z uwagi na to, że ofiara poruszyła się, strzelający trafił w kark. Drugi strzał, zwany „kończą cym", został oddany z bliska, a był mierzony w serce. Dla opolskiej policji zapowiadało się bardzo trud ne śledztwo. Śledczy początkowo nie mieli żadnego punktu zaczepienia, nie znali nawet tożsamości ofiary, a w wynajmowanym przez niego mieszkaniu znalezio no kilkanaście dokumentów na różne nazwiska. -Zabójstwo było niezwykle zuchwałe - przyznał kilka tygodni później zastępca komendanta wojewódz kiego policji. - przynajmniej jak na warunki naszego regionu, w którym zbrodnie z użyciem broni palnej to rzadkość, a zabójstwa na zlecenie się nie zdarzają. Tatuś zaczął nowe życie ie wiadomo, czy kiedykolwiek zatrzymano by zabójcę i zleceniodawcę tej zbrodni, gdyby sprawca nie zapomniał zabrać telefonów komór kowych, które pozostały przy ciele denata. Dopiero po przeanalizowaniu numerów zapisanych na karcie SM i przesłuchaniu kilkudziesięciu osób w różnych regio nach Polski, udało się ustalić prawdziwą tożsamość zamordowanego mężczyzny. Okazał się nim 46-letni Andrzej Gumowski, poszukiwany listami gończymi za oszustwa, których dokonał na terenie całego kraju. Analiza kronik kryminalnych, zapoznanie się z akta mi kilku zawieszonych śledztw pozwoliły na poznanie życiorysu denata. Andrzej Gumowski dzieciństwo i większość doro słego życia spędził na południu kraju - w Szklarskiej Porębie. Tam chodził do szkoły, potem założył rodzinę, dochował się dwójki dzieci. Do połowy lat 90. pracował jako funkcjonariusz Straży Granicznej na przejściu B yło kilkanaście minut po godzinie dziewiętna W ersję o przestępczych porachunkach potwier [ Pobierz całość w formacie PDF ] |