Depresja - uwięziona radość

Depresja - uwięziona radość, FELIETONY
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Depresja - uwięziona radość
Wojciech Moskal
06.03.2013
Kryzys, zmiany cywilizacyjne, wzrost tempa życia i wymagania, jakie
stawia współczesny świat, to wszystko sprawia, że zmienił się również
obraz zaburzeń depresyjnych. Eksperci coraz częściej zwracają dziś
uwagę na anhedonię - niezdolność do przeżywania radości
Na początek pytanie: jaki jest najbardziej wpływowy psychiatra, o którym nigdy nie słyszałeś?
- Robert Spitzer - przekonuje
prof. Bartosz Łoza
, kierownik Kliniki Psychiatrii Warszawskiego
Uniwersytetu Medycznego.
To właśnie Spitzer stworzył na przełomie lat 70. i 80. ubiegłego stulecia współczesną wersję systemów
klasyfikacji zaburzeń psychicznych. Przewidywał on, że prawdziwe znaczenie owych systemów polega
na "odkryciu" powszechności tych zaburzeń. Dziś niektórzy szacują, że nawet 20-40 proc. populacji
może mieć w ciągu życia jakieś zaburzenia psychiczne. I co pewne - ogromna część przeżyje jakiś
wariant depresji.
Jak się uważa, każdego dnia po pigułkę antydepresyjną sięga milion Polaków. - Nowe czasy to także
nieco inny pacjent z depresją, wymagający nowego podejścia w leczeniu. Na tę zmienność wpływa
między innymi styl życia. Szacuje się, że w ponad połowie wszystkich uwarunkowań stan zdrowia
wynika właśnie z niego. Tempo współczesnego życia, jego długość, zaburzenia rytmu dobowego czy
proporcja
wypoczynku - wszystko to może wpływać na przebieg zaburzeń depresyjnych - mówił
prof. Łoza podczas konferencji poświęconej tegorocznej edycji Forum przeciw Depresji.
To nie tylko psychika
W kontekście depresji rozróżnić trzeba dwie ważne jednostki: chorobę afektywną jedno- i
dwubiegunową. Czym się one różnią? W chorobie jednobiegunowej występują tylko okresy depresji -
znacznie dłuższe niż w chorobie dwubiegunowej. Kolejna ważna cecha - trudniejszy do określenia czas
odzyskiwania zdrowia. Innymi słowy,
jednobiegunowa ustępuje w sposób, który człowiekowi
trudno zauważyć. W przypadku choroby dwubiegunowej wygląda to zupełnie inaczej - moment
ustąpienia objawów chory jest w stanie określić często co do minuty. Zasadniczą różnicą jest jednak to,
że w chorobie dwubiegunowej oprócz faz depresji występują także fazy manii. W fazie depresyjnej
pacjent jest smutny, przygnębiony, pozbawiony energii; w fazie maniakalnej ma nadmiar energii, cały
czas próbuje coś zrobić i zazwyczaj jest bardzo kłopotliwy dla swego otoczenia.
Depresja rzadko ma tylko jedną przyczynę. Chorobę najczęściej wywołują różne czynniki, takie jak:
negatywne doświadczenia, ciężkie choroby trwające długi czas, czynniki dziedziczne, cechy osobowości,
warunki życiowe, układy rodzinne i zawodowe.
Pomimo licznych czynników środowiskowych mogących wywołać zaburzenia depresyjne kluczowy
pozostaje przewlekły stres. A dzisiejsza rzeczywistość powoduje, że wiele osób nie radzi sobie z
wyzwaniami stojącymi przed nimi.
Depresja ma też skłonność do nawrotów - ok. 75 proc. osób, które dotknęło to schorzenie, zachoruje
ponownie w ciągu dwóch lat od wyleczenia poprzedniego epizodu. Jak podkreślał prof. Łoza, wyraźną
przyczynę można zauważyć z reguły tylko w przypadku pierwszych trzech-czterech nawrotów. Kolejne
epizody pojawiają się niejako z automatu - bez wyraźnej przyczyny.
Kto choruje na depresję?
Na pewno częściej - praktycznie dwa razy - dotyka ona kobiet. Jedną z charakterystycznych sytuacji
jest tutaj depresja w ciągu trzech-ośmiu miesięcy po porodzie, co spowodowane może być wyraźnym w
tym okresie spadkiem stężenia tyroksyny - hormonu tarczycowego w dużym stopniu decydującego o
naszym dobrostanie.
W ostatnich latach lekarze podkreślają, że zaburzenia depresyjne to nie tylko kwestia psychiki, ale też
zdrowia całego organizmu.
-Depresja nie jest dodatkiem do nadciśnienia czy choroby wieńcowej. Ona współistnieje razem z nimi i
też bardzo wyraźnie zwiększa ryzyko zgonu - mówi prof. Łoza.
Praca, sen i hamburgery
Do rozwoju depresji bardzo przyczyniają się zaburzenia proporcji pracy i wypoczynku.
W 2012 roku nasz rząd opublikował informację, że Polacy pracują najwięcej ze wszystkich obywateli
Europy (według OECD w 2011 roku dłużej od Polaków na świecie pracowano tylko w Korei
Południowej). Cóż z tego, skoro w efekcie u polskiego pracownika można rozpoznać stan "przewlekłego
zmęczenia", w wyniku którego wydajność "pracy w pracy" jest o jedną trzecią niższa niż w pozostałych
krajach UE. Prowadzi to do kumulacji stresu i zaburzeń emocji. Po przekroczeniu 11 godz. pracy ryzyko
rozwoju "dużej depresji" jest 2,5 razy większe niż u osób pracujących siedem-osiem godzin.
Bardziej odporni na depresję wywołaną nadmiarem godzin pracy są mężczyźni. U kobiet ryzyko
depresji rośnie już po przekroczeniu 40-godzinnego tygodnia pracy. Zaczynają być wtedy bardziej
podatne na zaburzenia poznawcze. Gdy pracują 55 godz. w tygodniu, są dwukrotnie bardziej narażone
na depresję. - Pamiętajmy, że każda kolejna godzina w niedającej satysfakcji pracy ponad ten wymiar
to trochę jak kolejny gwóźdź do trumny - mówi prof. Łoza. Kolejna sprawa to rytm dobowy.
Najnowsze badania wykazują, że zaburzenia rytmów okołodobowych są jedną z głównych przyczyn
depresji. Rozregulowanie tychże rytmów może prowadzić do zaburzenia cyklów zmiany nastroju oraz
snu i aktywności, wpływając na sposób funkcjonowania człowieka w ciągu doby. U chorych na depresję
objawy rozregulowania zegara biologicznego występują tak często, że uważa się je wręcz za jedną z
najbardziej charakterystycznych cech tej choroby. Dość wspomnieć, że u osób sypiających pięć lub
mniej godzin ryzyko wystąpienia przewlekłej depresji wzrasta siedmiokrotnie! Wystarczy okres pięciu-
siedmiu dni zaburzonego snu, by wzrosło ryzyko problemów psychicznych.
- Oczywiście zaburzenia snu są nie tylko czynnikiem ryzyka rozwoju depresji. Często się zdarza, że są
też pierwszym objawem tej choroby - mówi "Gazecie" prof. Łoza.
Ze snem wiąże się też jeszcze jeden problem - przejadanie się. Z badań przeprowadzonych za pomocą
funkcjonalnego rezonansu magnetycznego wynika, że krótki sen - ok. czterogodzinny - sprawia, że
znacznie wzrasta u nas gotowość do jedzenia tłustych potraw, choćby hamburgera. Tymczasem gdy
śpimy ok. dziewięciu godzin, nasz mózg na widok tego samego hamburgera w ogóle nie reaguje. To o
tyle ważne, że pomijając oczywiście
choroby krążenia, cukrzycę i wiele innych, zbyt tłusta,
niezdrowa dieta typu fast food sama w sobie zwiększa prawie o połowę ryzyko depresji.
Zbyt dużo pracy, za mało snu, nieprawidłowa dieta - wszystko to, jak widać, niespecjalnie nam służy. A
co nas chroni? - Mówiąc w skrócie - satysfakcja. To ona rządzi i nie jest to tylko frazes. Z badań
programu "Whitehall II" wynika, że optymizm i witalność zmniejszają ryzyko zawału aż o jedną
czwartą - więcej niż statyny - popularne leki zmniejszające stężenie cholesterolu - mówi prof. Łoza.
Anhedonia - rdzeń depresji
Jak już wspomniano, anhedonia to jeden z kluczowych objawów depresji. Słowo to pochodzi z języka
greckiego: an "bez" oraz hedeone - "przyjemność". Anhedonia to niezdolność do przeżywania radości,
szczęścia i satysfakcji wtedy, gdy taka reakcja byłaby naturalna i wcześniej, przed okresem depresji,
występowała.
Psychiatrzy do tej pory traktowali anhedonię jako wynik choroby. Jak jednak wykazują najnowsze
badania, anhedonia składać się może z dwóch elementów, z których jeden może być prognostykiem
depresji na długo przed tym, zanim człowiek przestanie być zdolnym do odczuwania przyjemności.
Oznacza to, że zanim dojdzie do tego, że zostanie utracona zdolność do odczuwania przyjemności,
występuje wcześniejsza faza - zaniechanie poszukiwania sytuacji, które są źródłem tych przyjemnych
doznań.
- Obok obniżenia napędu anhedonia u osób z depresją jest jedną z głównych przyczyn ograniczenia
aktywności i spadku zainteresowań. Jest właściwie rdzeniem depresji - mówi prof. Łoza.
Jak walczyć z anhedonią i depresją? Na pewno osobom cierpiącym z powodu tych problemów potrzeba
wsparcia bliskich. Z tym że i tu nie warto przesadzać. Czasami zdarza się bowiem, że rodzina czy
przyjaciele chcą uszczęśliwić chorego trochę na siłę, zabierając go co chwila na wspaniałe imprezy,
wakacje cz
- To nie działa w ten sposób, nieszczęśliwy człowiek to nie
nie zapali,
jak się go popchnie. A nawet wręcz przeciwnie, można pogorszyć jego stan. Trzeba być blisko chorego,
ale czasami warto odpuścić i dać mu trochę swobody - radzi prof. Łoza.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • psdtutoriale.xlx.pl
  • Podstrony
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Tylko ci którym ufasz, mogą cię zdradzić.