Dear Valentine [Z]

Dear Valentine [Z], fanfiction
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Kiedy Harry budzi się, znajduje małe, różowe serduszko, unoszące się wokół jego głowy i automatycznie wie, że jest to taka rzecz, która sprowadzi na niego jedynie nieszczęście. Zdejmuje i wkłada okulary, trzy razy łudząc się, że może coś mu się przewidziało.

Niestety nie.

Serce nie ma żadnej etykietki; nie wyświetla nawet żadnego imienia. Po prostu sobie wisi, błyszcząc różem, obramowane złotem.

To nowe osiągnięcie, jest dwadzieścia razy gorsze od tego obłąkanego kupidyna z piątego roku, ale nie aż tak złe, jak ten sen w którym idzie na eliksiry w stroju Adama.

Serce wisi nad Harry'm, gdy ten gramoli się z łóżka i ucieka do łazienki, by się umyć. Przez jeden niepokojący moment myśli o mugolskich aparatach i modli się do Merlina, by nikt go nie nagrywał pod prysznicem. Kiedy jednak próbuje złapać serce, to jak łapanie znicza bez miotły. Serce wymyka się z jego uścisku i odpływa poza zasięg jego rąk.

Po kilku sekundach bezowocnego wysiłku, Harry poddaje się i idzie się ubrać razem z sercem, unoszącym się tuż koło niego.

Dobrze, że przynajmniej nie śpiewa.

+++

Ron i Hermiona spoglądają na niego pytająco podczas śniadania, wskazując na ten najnowszy dodatek, ale Harry nie potrafi wyjaśnić czegoś, co nie ma wytłumaczenia.

Jego oczy prześlizgują się od Ginny do Cho i na każdą inną dziewczynę w Wielkiej Sali, ale żadna się na niego nie patrzy, ani nawet nie unika jego spojrzenia. Wszyscy są zajęci wydawaniem 'ochów' i 'achów' nad własnymi walentynkami i Harry nie zwraca uwagi na Hedwigę, zrzucającą kilka rolek czerwonego papieru do jego owsianki.

Kiedy przejeżdża spojrzeniem po stole Ślizgonów, Harry udaje, że nie widzi wielkiego, drwiącego uśmiechu na twarzy Malfoy'a.

Oczywiście, że zauważył.

Czasami Harry nienawidzi własnego życia.

+++

Eliksiry są wyjątkowo bolesne, nawet jak na normę Harry'ego i Snape korzysta z każdej okazji, by zlekceważyć jego ciężkie położenie.


Prostując plecy, Harry stwierdza, że najlepszym wyjściem z tej sytuacji jest udawanie, że nie ma problemu. Sprawa się trochę pogarsza, gdy jest w parze z Millicentą Bulstrode - chłopak nie jest pewny, ile jeszcze zniesie.

Nie zauważa, jak serce lekko blednie, jak gdyby strapione tym, że je ignoruje.

+++

Możliwe że Harry radził sobie z większością rzeczy, ale spędzanie całego dnia z tym sercem krążącym wokół niego, zaczęło źle na niego działać.

Przez cały trening Quidditcha serce podążało za nim jak pies na smyczy i jeśli bliźniacy jeszcze raz to skomentują, to ktoś na pewno wyląduje w skrzydle szpitalnym. W drodze pod prysznic Harry wychodzi z równowagi.

- Zrób coś! - wybucha w końcu, próbując uderzyć serce miotłą. Jego starania są próżne, serduszko nadal sobie błyska i mruga.

Jak koniec różdżki, bardzo próbujący nie wybuchnąć.

- Coś nie tak, Potter? - głos przeciągający słowa rozlega się właśnie wtedy, gdy Harry myśli, że gorzej już być nie może. - Nie podoba ci się Walentynka?

Harry nie chce się odwracać twarzą do Malfoya, ponieważ nie trzeba mu przypominać, że wygląda jak głupek. No, ale wiadomo.

Malfoy stoi z założonymi rękami i z wiecznie obecnym, drwiącym uśmieszkiem na twarzy. Może Harry powinien spróbować pobić go swoją miotłą. To na pewno sprawiłoby, że poczułby się lepiej.

- Spadaj, Malfoy - mówi nie do końca szczerze, spocony po treningu, z szatami klejącymi mu się do pleców.

Malfoy przekrzywia głowę, wyglądając niemal na zranionego. - Gdybym wiedział, że taka będzie twoja reakcja, to bym się nie starał.

Harry otworzył usta, by odgryźć się ciętą uwagą, ale zamyka je, gdyż to nie tego spodziewał się usłyszeć. Nawet nie brał tego pod uwagę. Jest cichy przez kilka sekund, rozważając. - Czy to jest żart, Malfoy?

- Nigdy nie żartuję sobie na temat oddawania komuś mojego serca - odgryza się Malfoy, rozkładając ramiona i otwierając prawą dłoń tak, by mogło w nią wpaść serce.

- Och.

- To wszystko, co masz do powiedzenia? Och? - Harry patrzy, jak małe różowe serduszko podlatuje do Malfoy'a i zaczyna rozpływać się w złoty pył. - Jeśli to wszystko, co masz mi do powiedzenia, to lepiej je zabiorę, by cię więcej nie denerwowało. - Serce jest coraz bledsze i bledsze, aż Harry jest pewien, że jeszcze sekunda i zniknie.

Nie wie, co sprawia, że rzuca się w stronę Malfoy'a i odtrąca jego dłoń. - Nie rób tego!

Serce unosi się w powietrzu, zaledwie cień tego czym było rano, i Malfoy patrzy się na niego pytająco, jak gdyby Harry miał jakiekolwiek pojęcie co robi. Słowa wysypują się same z siebie.

- Starałem się je złapać przez cały dzień, ale nie chciało do mnie przyjść - wyjaśnia Harry.

Malfoy się nie odzywa i Harry czuje się oszacowywanym. Ocenianym po raz kolejny.

- Wystarczyło poprosić - odzywa się w końcu blondyn.
 

***KONIEC***

3

 

... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • psdtutoriale.xlx.pl
  • Podstrony
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Tylko ci którym ufasz, mogą cię zdradzić.