Deaver Jeffery 09 - Pod napięciem

Deaver Jeffery 09 - Pod napięciem, Deaver Jeffrey(2)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Druk i oprawa Drukarnia Naukowo-Techniczna Oddział Polskiej Agencji Prasowej SA 03-828 Warszawa, ul. Mińska 65

rnJnvch reguł. Staramy się coś osiąg- Do diabła, nie mamy żadnych reg

nął              a, va Edison o tworzeniu pierwszej sieci

thomas Alva Edison elektroenergetycznej

Trzydzieści siedem godzin przed Dniem Ziemi

I

Specmonter

Człowiek od szyi w dółjest wart parą dolarów dziennie, od szyi w górę jest wart tyle, ile zdoła wypracować jego mózg.

Thomas Alva Edison

Rozdział 1

Siedząc w centrum sterowania wielkiego kompleksu koncernu ener­getycznego Algonquin Consolidated Power and Light nad East River w nowojorskim Queens, kierownik dziennej zmiany zmarszczył brwi na widok czerwonego komunikatu, jaki zaczął migotać na ekra­nie monitora.

Awaria krytyczna

Poniżej wyświetliła się dokładna godzina zdarzenia: 11.20:20:003.

Odstawił kawę w kartonowym biało-niebieskim kubku, ozdobio­nym postaciami greckich sportowców, i wyprostował się na skrzypią­cym krześle obrotowym.

Pracownicy centrum sterowania przedsiębiorstwa energetycznego siedzieli przy pojedynczych stanowiskach roboczych jak kontrolerzy ruchu lotniczego. W przestronnym, rzęsiście oświetlonym pomiesz­czeniu centralne miejsce zajmował ogromny płaski monitor, infor­mujący o przepływie energii elektrycznej przez sieć Northeastern Interconnection, która zaopatrywała w prąd Nowy Jork, Pensylwanię, New Jersey i Connecticut. Układ i wystrój centrum wyglądałyby całkiem nowocześnie - gdyby był rok 1960.

Kierownik zerknął na tablicę pokazującą przepływ prądu z elektro­wni w całym kraju: z turbin parowych, reaktorów i hydroelektrowni na wodospadzie Niagara. Jedna z maleńkich nitek plątaniny spaghet­ti, przedstawiającej linie elektryczne, nie działała tak, jak należy. Pulsowało czerwone kółeczko.

Awaria krytyczna...

- Co jest? - zapytał kierownik. Siwowłosy mężczyzna o wydat­nym brzuszku, rysującym się pod białą koszulą z krótkim rękawem, z trzydziestoletnim doświadczeniem w branży energetycznej, był przede wszystkim zaciekawiony. Choć lampki alarmowe, sygnalizu­jące zdarzenia krytyczne, zapalały się od czasu do czasu, prawdziwe zdarzenia krytyczne należały do rzadkości.

-                      Mam komunikat o całkowitym odłączeniu MH-12.

Ciemna, automatyczna podstacja Algonquin numer 12, znajdują­ca się w Harlemie - skrót MH oznaczał Manhattan - była ważnym węzłem sieci w tym rejonie. Odbierała 138 000 woltów i przepusz­czała je przez transformatory, które redukowały napięcie do dziesięciu procent wartości wejściowej, rozdzielały je i przesyłały dalej.

Na wielkim ekranie, pod godziną zdarzenia i suchym komunika­tem o awarii krytycznej, rozbłysły czerwienią kolejne słowa.

MH-12 wyłączone z sieci

Kierownik zaczął stukać w klawiaturę komputera, przypominając sobie o czasach, gdy pracowano przy użyciu radia, telefonów i izo­lowanych przełączników, w zapachu oleju, mosiądzu i rozgrzanego bakelitu. Przeczytał gęsty, skomplikowany fragment tekstu na ekra­nie.

-Automaty się otworzyły? - rzekł cicho, jak gdyby do siebie. - Dlaczego? Przecież obciążenie jest normalne.

Ukazała się następna informacja.

MH-12 wyłączone z sieci. PK do rejonu zasięgu awarii z MH-17, MH-10, MH-13, NJ-18

-                      Mamy przekierowanie obciążenia - zawołał ktoś niepotrzeb­nie.

Na przedmieściach i na wsi sieć jest widoczna gołym okiem - linie wysokiego napięcia, słupy i przewody, doprowadzające prąd do domu. Kiedy siądzie linia, bez kłopotu można zlokalizować i usunąć usterkę. W wielu miastach jednak, takich jak Nowy Jork, energia elektryczna płynie izolowanymi kablami pod ziemią. Ponieważ z czasem izolacja ulega powolnemu zniszczeniu i uszkodzeniu przez wody gruntowe, w wyniku czego dochodzi do zwarć i przerw w dostawach prądu, firmy energetyczne stosują podwójną, a nawet potrójną redundan­cję zasilania. Gdy padła podstacja MH-12, komputer automatycznie zaczął kierować do klientów prąd z innych węzłów sieci.

-                      Nie ma zaników ani spadków napięcia! - zawołał inny tech­nik.

Energia elektryczna w sieci przypomina wodę doprowadzoną do budynku pojedynczą rurą i wypływającą z wielu odkręconych kranów. Kiedy jeden z nich zostaje zakręcony, w pozostałych wzrasta ciśnienie. Prąd elektryczny zachowuje się tak samo, choć porusza się znacznie szybciej od wody - ponad miliard kilometrów na godzinę. A ponieważ Nowy Jork potrzebował ogromnej ilości energii, w pod­stacjach wykonujących dodatkową pracę napięcie - odpowiednik ciśnienia wody - było wysokie.

Ale system został tak skonstruowany, by poradzić sobie z takim zdarzeniem i wskaźniki napięcia nie wykraczały poza zieloną część skali.

Kierownika niepokoiło jednak pytanie, dlaczego w ogóle automa­tyczne wyłączniki odcięły podstację MH-12. Najczęściej automaty puszczały albo z powodu zwarcia, albo wyjątkowo dużego zapotrze­bowania na energię w porze największego obciążenia sieci - wcześnie rano, podczas godzin szczytu i wczesnym wieczorem, lub podczas upałów, gdy prądożercze klimatyzatory domagały się zwiększonej porcji paliwa.

Żadna z tych sytuacji nie wchodziła w grę o godzinie 11.20:20:003 przyjemnego kwietniowego dnia.

-                      Wyślijcie do MH-12 specmontera. Może to felerny kabel. Albo zwarcie w...

W tym momencie zapaliło się drugie czerwone światełko.

Awaria krytyczna NJ-18 wyłączone z sieci

Padła następna lokalna podstacja znajdująca się niedaleko Paramus w New Jersey. Był to jeden z węzłów, które przejęły pałeczkę po odłą­czeniu MH-12.

Kierownik wydał z siebie ni to śmiech, ni to kaszlnięcie. Jego twarz zmarszczyła się w konsternacji.

-                      Cholera, co się dzieje? Obciążenie jest w granicach tolerancji.

-Wszystkie czujniki i wskaźniki działają - zameldował jeden

z techników.

-                      SCADA nawala? - zawołał kierownik. Imperium energetyczne Algonquin nadzorował skomplikowany system SCADA, pracujący na potężnych uniksowych komputerach. Pamiętna awaria na północ­nym wschodzie w 2003 roku została spowodowana między innymi serią błędów oprogramowania. Dzisiejsze systemy nie dopuściłyby do podobnej katastrofy, co nie oznaczało jednak, że nie mogło dojść do innego komputerowego kiksa.

-                      Nie wiem - rzekł wolno jeden z jego asystentów. - Ale wydaje mi się, że raczej tak. Według diagnostyki, nie ma żadnego fizycznego problemu z liniami ani rozdzielnicami.

Kierownik patrzył na ekran, czekając na kolejny logiczny komu­nikat o tym, która nowa podstacja - lub podstacje - wypełnią lukę po stracie NJ-18.

Ale nie pojawiała się żadna informacja.

Tylko trzy podstacje na Manhattanie, 17, 10 i 13, zasilały dwa rejony, które w przeciwnym razie pozostałyby bez prądu. Program SCADA nie robił tego, co powinien: nie sprowadzał na pomoc innych stacji. Ilość energii przyjmowanej i wysyłanej przez każdą z trzech stacji drastycznie wzrastała.

Kierownik potarł brodę i nie doczekawszy się włączenia innej pod­stacji, która przyszłaby z pomocą zagrożonej części miasta, polecił starszemu asystentowi:

-Włącz ręcznie dostawę z Q-14 do wschodniego rejonu MH-12.

-                      Tak jest.

Po chwili kierownik warknął:

-                      Nie zaraz - teraz.

-                      Hm, właśnie próbuję.

-                      Próbujesz. Jak to próbujesz?! - Wykonanie zadania wymagało kilku uderzeń w klawiaturę.

-                      Urządzenia rozdzielcze nie reagują.

-                      Niemożliwe! - Kierownik pokonał kilka kroków dzielących go od komputera asystenta. Wstukał polecenia, które mógłby wpisać z zamkniętymi oczami.

Nic.

Wskaźniki napięcia pokazywały koniec zielonej skali, zbliżając się do żółtej.

-                      Niedobrze - mruknął ktoś. - Mamy problem.

Kierownik wrócił pędem za swoje biurko i opadł na krzesło. Kubek z greckimi sportowcami i batonik musli poleciały na podłogę. Nie zwrócił na to uwagi.

Potem przewróciła się kolejna kostka domina. Zaczęła pulsować trzecia czerwona kropka jak środek tarczy, a system SC AD A w swój beznamiętny sposób zakomunikował:

Awaria krytyczna MH-17 wyłączone z sieci

-                      No nie, jeszcze jedna? - rozległ się czyjś szept.

I tak jak poprzednio, żadna podstacja nie pośpieszyła z pomocą, by zaspokoić wilczy apetyt nowojorczyków na energię. Dwie stacje wykonywały pracę pięciu. Rosła temperatura przewodów elektrycz­nych, wchodzących i wychodzących ze stacji, a wskaźniki napięcia na wielkim ekranie były już w połowie żółtej strefy.

MH-12 wyłączone z sieci. NJ-18 wyłączone z sieci. MH-17 wyłączone z sieci. PK do rejonu zasięgu awarii z MH-10, MH-13

-                      Zwiększyć dostawy do tych rejonów - rzucił kierownik. - Nie obchodzi mnie, jak to zrobicie. Skądkolwiek.

Kobieta na stanowisku kontrolnym obok raptownie się wypro­stowała.

-                      Mam czterdzieści kilowoltów na liniach z Bronksu.

Czterdzieści tysięcy woltów - niewiele, zwłaszcza że trudno było­by przesłać je przez linie średniego napięcia, przeznaczone na około jedną trzecią takiej wartości.

Komuś innemu udało się sprowadzić prąd z Connecticut.

Może jednak uda się opanować sytuację.

-Jeszcze!

Ale nagle kobieta kradnąca zasilanie z Bronksu powiedziała zdu­szonym głosem:

-                      Zaraz, przesył zmniejszył się do dwudziestu tysięcy. Nie mam pojęcia dlaczego.

To samo działo się w całym regionie. Gdy tylko któremuś z techni­ków udało się sprowadzić trochę więcej prądu, by zmniejszyć obcią­żenie, nowe źródło wkrótce wysychało.

Dramat rozgrywał się w zawrotnym tempie.

Miliard kilometrów na godzinę...

Zobaczyli jeszcze jedno czerwone kółeczko, jeszcze jedną ranę od kuli.

Awaria krytyczna MH-13 wyłączone z sieci

Szept:

-                      Nie wierzę, że to się naprawdę dzieje.

MH-12 wyłączone z sieci. NJ-18 wyłączone z sieci. MH-17 wyłączone z sieci. MH-13 wyłączone z sieci. PK do rejonu zasięgu awarii z MH-10

Przypominało to sytuację, gdy woda zgromadzona w ogrom­nym zbiorniku próbuje się przecisnąć przez wąski kranik, taki jak w drzwiach lodówki, z którego nalewa się zimną wodę. Napięcie prądu płynącego do stacji MH-10, znajdującej się w starym budyn­ku przy Pięćdziesiątej Siódmej Zachodniej w dzielnicy Clinton na Manhattanie, było cztero- czy pięciokrotnie wyższe od normal­nego i wciąż rosło. Wyłączniki automatyczne mogły się lada chwila otworzyć, zapobiegając eksplozji i pożarowi, ale cofając sporą część środkowego Manhattanu do czasów kolonialnych.

-                      Północ chyba lepiej działa. Spróbujcie sprowadzić coś z północy. Na przykład z Massachusetts.

-                      Mam coś: pięćdziesiąt, sześćdziesiąt kilowoltów. Z Putnam.

-                      Dobra.

-                      Chryste Panie! - krzyknął ktoś nagle.

Kierownik nie wiedział, kto to; wszyscy siedzieli pochyleni nad swoimi stanowiskami, wpatrując się jak zahipnotyzowani w ekrany monitorów.

-                      Co jest? - wybuchnął. - Nie chcę słyszeć w kółko tego samego. Co?

-                      Ustawienia automatów na MH-10! Patrzcie! Ustawienia!

Och, nie. Nie...

Wyłączniki automatyczne w podstacji MH-10 zostały zreseto- wane. Mogły przyjąć na wejściu dziesięciokrotność dopuszczalnej mocy.

Gdyby centrum Algonquin nie zdołało szybko zredukować napię­cia atakującego stację, jej linie i rozdzielnice przepuściłyby śmier­telnie wysoką falę energii elektrycznej. Nastąpiłby wybuch stacji. Ale wcześniej prąd przemknąłby liniami średniego napięcia do pod­ziemnych transformatorów pod ulicami na południe od Lincoln Center i do sieci w biurowcach i wieżowcach. Niektóre wyłączniki automatyczne przerwałyby obwód, ale niektóre starsze transforma­tory i tablice rozdzielcze stopiłyby się po prostu w bryły metalu, nie stawiając żadnego oporu prądowi, który ruszyłby dalej, wywołując pożary i gwałtowne wyładowania łukowe, które śmiertelnie poparzy­łyby każdego, kto znalazłby się w pobliżu jakiegoś urządzenia albo gniazdka.

Po raz pierwszy kierownik pomyślał: terroryści. To zamach ter­rorystyczny.

-                      Dzwońcie do Bezpieczeństwa Krajowego i na policję! - krzyk­nął. -1 ustawcie je. Ustawcie te pieprzone automaty!

-                      Nie reagują. Nie mogę się dostać do MH-10.

-                      Jak to, cholera, nie możesz się dostać? -Nie...

-                      ...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • psdtutoriale.xlx.pl
  • Podstrony
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Tylko ci którym ufasz, mogą cię zdradzić.